Pamiętacie jak latem w Biedronce
pojawiły się w sprzedaży algi morskie? ;) Nowość wprowadzona w cenie 9,99zł,
obecnie jest na wyprzedaży po 3zł. Skusiłam się na jedno opakowanie dla
wypróbowania i nie żałuję. Jeżeli któraś chce wypróbować zachęcam do odwiedzenia
sklepu. A teraz zapraszam na recenzję ;)
O algach słyszałam dużo dobrego. Jest
to idealna propozycja dla posiadaczek skóry mieszanej, tłustej czy trądzikowej.
Jakiś czas temu miałam robioną maskę algową na twarz, co prawda była to inna
maska (profesjonalna), gdzie nie było czuć zapachu i konsystencja była inna –
ale o tym za chwilę. Postanowiłam, że wypróbuje Biedronkowe Algo. Cena była
bardzo kusząca więc bez wahania pudełeczko wylądowało w moim koszyku.
W opakowaniu znajdziemy 20g
produktu. W składzie algi brunatne, algi mikronizowane oraz spirulina. 100%
natury. – bez konserwantów, sztucznych barwników, pochodnych GMO, emulgatorów,
parabenów.
Skład:
Ascophyllum nodosum
Ascophyllum nodosum - algi brunatne,
pochodzące z czystych głębin wód oceanicznych, zawierają pełną gamę składników
odżywczych, soli mineralnych i witamin. Algi brunatne dostarczają makro i
mikroelementy (m.in. wapń, magnez, sód, potas, siarka, fosfor, jod, miedź,
cynk, selen), polisacharydy, tłuszcze (wraz z niezbędnymi nienasyconymi kwasami
tłuszczowymi NNKT), witaminę C, E, K, witaminy z grupy B, prowitaminę A.
Nawilżają, odżywiają i ujędrniają skórę. Poprawiają koloryt, zmniejszają zmiany
skórne spowodowane trądzikiem, likwidują przebarwienia potrądzikowe, koją
popękaną czy łuszczącą się skórę.
Laminaria digitata
Laminaria digitata - algi mikronizowane,
listownica palczasta, alga należąca do brunatnic. Algi te odnawiają uszkodzony
naskórek oraz włosy i paznokcie, zmniejszają utratę wody przez naskórek,
nawilżają, oczyszczają, odtruwają skórę. Regenerują, oczyszczają, ujędrniają i
odżywiają skórę. Wspomagają walkę z cellulitisem.
Spirulina
Spirulina - zawiera między innymi: proteiny,
kwasy tłuszczowe, enzymy, kompleksy cukrowe, aminokwasy, witaminy A, B, C, D,
E, K, magnez, beta-karoten. Odżywia, ujędrnia, poprawia koloryt skóry,
ukrwienie. Likwiduje zmiany trądzikowe, przebarwienia, wypryski, ściąga pory,
działa kojąco na popękaną, łuszcząca się skórę. Zapobiega powstawaniu tak
zwanych „pajączków”, wzmacnia naczynia krwionośne, więc może być stosowana przy
cerze naczynkowej. Zawarte w spirulinie składniki przyśpieszają rozpad
tłuszczów, dzięki czemu pomagają zwalczać cellulit.
-intensywne
nawilżanie wysuszonej, zmęczonej skóry całego ciała
-odżywiają
oraz ujędrniają
-redukują
nadmiar tkani tłuszczowej, łagodzą stany zapalne skóry, poprawiają koloryt,
wygładzają powierzchnię naskórka
-świetnie
oczyszczają
Na
opakowaniu znajdziemy „przepis” na maseczkę oczyszczającą, okład redukujący
cellulit oraz peeling. Opakowanie wystarczy nam na 5-7 maseczek, 1-2 okłady na
ciało, 10-12 pelingów.
Wykonałam
sobie maseczkę oczyszczającą. Przygotowałam według instrukcji. Nałożyłam na
twarz i czekałam. Co prawda trochę wydłużyłam czas i to był błąd ;) Ale po
kolei..
Zacznę od
konsystencji. W opakowaniu mamy proszek, który po wymieszaniu z wodą daje nam
obrzydliwie zieloną, śmierdzącą, glonową papkę ;) Jeżeli ktoś jest wrażliwy na
zapachy – odradzam ;) Mi akurat nie robiło to większego problemu. Zapach jest
identyczny jak woda w akwarium, czy też rybie jedzenie w płatkach, jeśli ktoś
ma to wie o czym mówię. Przypomina ni to rybę, ni to błoto z jeziora.
Zmywanie
maski. Ponieważ moja była przetrzymana zwyczajnie zaschła na twarzy. Zwilżyłam
twarz porządnie wodą i delikatnie zaczęłam zmywać. Troszkę podrażniło to skórę -
była czerwona, taki mały minus. Po jakichś 30 minutach jednak wszystko wróciło
do normy. Polecam trzymać się ściśle
przepisu i trzymać maseczkę maks. 15 minut.
Na zdjęciu obok możecie zobaczyć jak pięknie owa maska prezentuje się na twarzy ;)
Maska
algowa, o której wspomniałam wyżej była wykonywana na kosmetyku profesjonalnym
do stosowania w gabinetach kosmetycznych. Nie pamiętam dokładnie, której firmy,
ale coś mi się wydaje, że była to Bielenda. Kosmetyczka mieszała całość w
plastikowej misce, łopatką drewnianą. Proszek wymieszała z zimną wodą.
Konsystencja tej maski po zaschnięciu była żelowa, niczym żelki. Zdejmowana
była w całości z twarzy. Czas trzymania wynosił około 30 minut. Efekty po nie
były jednak tak fajne jak po maseczce z alg Algo ;)
Efekty po użyciu.
Skóra miękka, jędrna, oczyszczona, gładka, wyrównany koloryt, pory mniej
widoczne, bez suchych skórek, nawilżona – nie jakoś przesadnie, przy mojej tłustawej
skórze jednak odpowiednio. Efekty są świetne. Planuję zakup kilku opakowań na
zapas. Niektórych algi mogą uczulać więc
uważajcie. Warto wykonać próbę uczuleniową wcześniej dla pewności.
Osobiście
polecam zakup gotowej mieszanki ;) Miałyście Algo? Jak efekty?
Dzisiaj Halloween, obchodzicie to święto?
kurcze ja to mam zawsze takie zaległosci w pielegnacji twarzy ,,rozne maski miałam ni wszytskie poszły w odstawke.. a szkoda ...
OdpowiedzUsuńalgowa jest naprawdę super ;)) musisz spróbować :D
UsuńMi się nie udało ich kupić.
OdpowiedzUsuńu mnie są jeszcze dostępne ;)
UsuńAlgi te są świetne, czasami można kupić na allegro.
OdpowiedzUsuń